Komentarz

Precz z Teslą, czyli o pożytecznych idiotach

Operacja kancelowania Tesli wygląda jak dobrze zaplanowana akcja chińskiej konkurencji. No bo co się stanie, jak już uda się tego Muska wykończyć? Czym będą jeździć ekolodzy z San Francisco, Bostonu, Brukseli i Berlina?

Znajomi z kręgów korporacyjnej śmietanki Warszawy oświadczyli mi ostatnio z dumą, że rezygnują właśnie z zakupu zamówionej kilka miesięcy temu Tesli z powodu pełnej dezaprobaty dla skandalicznych działań Muska i Trumpa. I z emfazą dodali, że nie tylko oni podjęli taką „oczywistą dla każdego” decyzję, bo przecież siadanie za kierownicą tej marki, zwłaszcza świeżo nabytej, może dziś skutkować wykluczeniem z „dobrego towarzystwa”.

Na szczęście moi znajomi nie zadeklarowali jeszcze rozpoczęcia, a nawet poparcia, bezpośrednich akcji terrorystycznych wymierzonych przeciw salonom należącym do koncernu Muska, ale to pewnie tylko kwestia czasu. Nowinki z Zachodu trochę do Polski idą. A magazyny Tesli w Tuluzie czy Rzymie zapłonęły raptem dopiero kilka tygodni temu. Antyteslowi europejscy aktywiści odstają też jeszcze nieco w metodach walki od swych amerykańskich kolegów, bo nie słyszałem, by ktoś ostrzeliwał salony Tesli w jakimś kraju w Europie, tak jak to miało miejsce w styczniu i lutym w kilku miastach Stanów Zjednoczonych. O sprejowaniu salonów i stojących na ulicy Tesli nie wspominam, bo to raczej proste do przewidzenia chuligańskie skutki nagonki prowadzonej przez media.

W każdym razie krucjata trwa na całego. Do tego z pełnym moralnym wsparciem mainstreamowych elit. Informacje o szaleńcach, którzy rozbijali szyby w salonach Tesli, grozili jej pracownikom czy wysyłali anonimy o podpaleniach, były i są podawane w mediach niemal jak informacje o szlachetnych partyzantach, jak o ruchu oporu walczącym z ciemiężycielami ludzkości. Żadnej paniki moralnej, żadnego humanistycznego nadęcia. Zrozumienie, wsparcie i podziw. Tak czy owak, skoro elity, terroryści i chuligani wybrali sobie identyczny cel, to nic dobrego nie mogło to temu celowi wróżyć.

Ile musieliby wydać Chińczycy na marketing i PR, żeby zlikwidować głównego konkurenta? 10 mld dol.? 100? A tak zrobią to za nich pożyteczni idioci z Europy i USA.

Na efekty nie trzeba więc było długo czekać. Sprzedaż Tesli zapikowała. W USA była w pierwszym kwartale tego roku niższa tylko o 13 proc., co raczej dobrze świadczy o zdrowym rozsądku większości Amerykanów. Ale już w zideologizowanej Europie, którą opętało antyamerykańskie szaleństwo, w tym samym okresie sprzedaż spadła o ponad 45 proc. Nawet w Polsce, w której dość trudno wywołuje się antyamerykańskie nastroje, regres koncernu Muska też był pokaźny – aż 29 proc. Co oczywiste, to, co się działo w sprzedaży, odbiło się i na giełdzie. Akcje Tesli na nowojorskim parkiecie spadły przez cztery miesiące br. o 32 proc., zaś z majątków akcjonariuszy wyparowały biliony dolarów (biliony, nie miliardy). Z czasem wśród analityków i ekonomistów coraz częściej zaczęła nawet pojawiać się teza, że takiego ataku nie wytrzyma nikt i Tesla prędzej czy później musi upaść.

I nie ma tu żadnego znaczenia odpowiedź na pytanie, dlaczego światowy, europejski i polski mainstream zaczął nienawidzić Muska. Czy z zemsty za wybór Trumpa, czy za opryskliwość, hailowanie czy „sojusz” z Putinem. Ważne są tylko ekonomiczne skutki. Długofalowe i nieodwracalne. A one żadnych korzyści ani Amerykanom, ani Francuzom, ani Polakom nie przyniosą.

W ogóle cała operacja kancelowania Tesli wygląda jak zaplanowana akcja chińskich konkurentów. Bo co się stanie, jak już uda się tego Muska wykończyć, uda się spuścić akcje do wartości śmieciowych i zbankrutować fabryki? Czym będą jeździć ekolodzy z San Francisco, Bostonu, Brukseli i Berlina? Dziś trudno zgadnąć markę konkretnego „elektryka”. Może będzie to Exlantix, może Xpeng, a może Denza. Jedno jest prawie pewne. Będzie z Chin.

Ile Chińczycy musieliby wydać miliardów dolarów na marketing i PR, żeby zlikwidować swojego głównego konkurenta w elektryfikacji rynku motoryzacyjnego? 10 miliardów dolarów? 100 miliardów? A tak zrobią to za nich pożyteczni amerykańscy i europejscy idioci. Ci niekupujący Tesli w Warszawie, ci podpalający auta w Rzymie, ci sprejujacy witryny w Paryżu i ci strzelający do szyldów Tesli w Oregonie. Wspólnie i w poczuciu misji. Za darmo.

Skontaktuj się z autorem
Marek Konieczny Linkedin
wydawca miesięcznika "Dealer", partner zarządzający w firmie DCG Dealer Consulting, prezes Związku Dealerów Samochodów
REKLAMA
Zobacz również
Komentarz
Grudniowy sprint?
Redakcja
16/10/2025
Komentarz
Zysk z opon? Minimum100 tys. zł za sezon
Redakcja
29/8/2025
Komentarz
Wiara czyni cuda?
Redakcja
27/8/2025
Miesięcznik Dealer
Jedyne na rynku pismo poświęcone w 100 proc. tematyce zarządzania autoryzowaną stacją dealerską. Od ponad 12 lat inspirujemy właścicieli, menedżerów i szefów poszczególnych działów dealerstw samochodów.