Zbigniew Krysiak zajmuje się łyżwiarstwem szybkim już od lat 60. Wszystko zaczęło się od jego nauczyciela wychowania fizycznego z Tomaszowa Mazowieckiego, Bogusława Drozdowskiego, który był pasjonatem łyżwiarstwa szybkiego i z zaangażowaniem rozwijał je lokalnie. W tamtym czasie w naszym kraju był to sport praktycznie nieznany, choć Helena Pilejczyk zdobyła w 1960 r. w Squaw Valley brązowy medal na dystansie 1500 m.
PIERWSZY TRENER
Bogusław Drozdowski wyławiał w Tomaszowie największe talenty, które zarażał swoją pasją. Tak powstał klub Pilica, w którym trenował także Zbigniew Krysiak. Wyjątkowość Drozdowskiego polegała na tym, że w zimowe noce sam przygotowywał tor lodowy na bieżni szkolnego stadionu, aby młodzi sportowcy mieli rano zapewnione warunki do trenowania. – Przed lekcjami, które zaczynały się o ósmej, odbywał się pierwszy trening, a drugi rozpoczynał się po południu – mówi prezes Aspolu. Były to czasy, w których łyżwiarstwo szybkie uprawiano podczas mrozów na dworze, ale trener wytwarzał na tyle dużą presję, że Krysiak bał się opuścić jakikolwiek trening czy spóźnić się choćby o minutę. Nic więc dziwnego, że spod skrzydeł Drozdowskiego wyszli tacy olimpijczycy jak Stanisława Pietruszczak- -Wąchała, Jan Józwik oraz Jaromir Radke.

Zbigniew Krysiak trenuje obecnie amatorsko, choć jeszcze jako nastolatek uczestniczył w zawodach na poziomach wojewódzkim i ogólnopolskim (jego przygoda z wyczynowym łyżwiarstwem zakończyła się przed pójściem na studia). W dużej mierze to właśnie łyżwiarstwo ukształtowało prezesa Aspolu jako człowieka, bo nauczyło go m.in. konsekwencji. – Zawdzięczam to Bogusławowi Drozdowskiemu, na którego cześć w moim mieście przy jedynym dziś w kraju krytym torze łyżwiarskim znajduje się rondo jego imienia – tłumaczy.
POLSKIE SUKCESY
Choć łyżwiarstwo szybkie nie jest w Polsce sportem popularnym, to nasz kraj osiągnął w nim już całkiem sporo. – Podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi w 2014 łyżwiarze szybcy zdobyli trzy medale, w tym złoty, który wygrał Zbigniew Bródka – opowiada Wiesław Kmiecik, aktualny trener Zbigniewa Krysiaka, odpowiadający wówczas za przygotowanie polskiej reprezentacji. Za sprawą tego sukcesu kilka lat później otwarto w Tomaszowie Mazowieckim wspomnianą już Arenę Lodową. Ale, co ciekawe, z uwagi na brak środków nie zamrożono tego lata lodu na hali. – Zawodnicy powinni trenować także latem, więc kierowali się ostatecznie do areny lodowej w niemieckim Inzell, którą zresztą sam chętnie odwiedzam – przybliża Zbigniew Krysiak. Dodaje ze smutkiem, że w kraju brakuje funduszy na wychowanie kolejnego pokolenia dzieci, które w tak młodym wieku powinny pracować nad techniką. Dealer stara się jednak samodzielnie wspierać lokalnie zawodników, udostępniając im często dziewięcioosobowego busa (i finansując przy tym paliwo), którym sportowcy jeżdżą na treningi oraz zawody, rozgrywające się m.in. w Niemczech.
DRZEMIĄCY POTENCJAŁ
Wygląda jednak na to, że wszystko zmierza ku lepszemu, bo na ukończeniu jest już hala lodowa w Zakopanem, a ponadto zatwierdzono budowę hali na warszawskich Stegnach. – Niedługo będziemy mieli trzy obiekty zakryte; odkryte są choćby w Sanoku, Elblągu i Lubinie. Same łyżwy nie są problemem, bo para długich łyżew nie kosztuje dużo, ale bez lodu, wiadomo, niewiele się zdziała. Ludzie lubią łyżwy, tylko muszą mieć zapewnione odpowiednie warunki do jazdy. W Tomaszowie mamy pięć sekcji i licznie trenującą młodzież, a w ciągu dnia na ślizgawkę potrafi przyjść nawet kilkaset osób – zauważa Wiesław Kmiecik.

Łyżwiarstwo szybkie ma więc szansę zyskać w kraju na popularności, choć to, jak widzowie siedzący przed telewizorami odbierają ten sport, zależy w dużej mierze tego, na ile zmagania zostały dobrze wyreżyserowane. – Holendrzy w swoich transmisjach bardzo umiejętnie pokazują dynamikę jazdy. Sprinterzy rozpędzają się nawet do 63 km na godzinę, i to jadąc po płaskiej nawierzchni – opisuje Wiesław Kmiecik. Poza dynamiką wspomina też o harmonii i elegancji ruchu, które jego zdaniem połączone razem czynią łyżwiarstwo szybkie wyjątkowym sportem. – Podczas dużych biegów łyżwiarskich widać swobodę i umiejętne wykorzystanie praw fizyki, co pozwala zawodnikom rozwijać bardzo wysokie prędkości – przekonuje. Przykładem państwa, w którym omawiany sport stał się popularny, jest Holandia, gdzie zawody rozgrywają się nie tylko na hali, ale też, gdy panują odpowiednie warunki atmosferyczne, w licznych kanałach. – Trzy lata temu zamarzła w nich woda. Byłem akurat wtedy w Holandii i w radiu mówiło się tylko o rywalizacji na lodzie – wspomina nasz rozmówca.

Jazda na łyżwach jest przy tym wymagająca, bo płoza łyżwy do łyżwiarstwa szybkiego ma tylko 1,2 mm szerokości i długość w granicach nawet 40 cm, więc utrzymanie równowagi stanowi wyzwanie. Poza tym buty łyżew nie zachodzą na kostkę (chodzi o zapewnienie większej elastyczności i ruchomości stopy), przez co konieczne jest wykształcenie odpowiednich mięśni, tak by po ich założeniu stopa się nie zginała. Inna sprawa, że bez czujnego oka trenera nie da się doskonalić techniki jazdy, która odbywa się w niewygodnym półprzysiadzie. – Jedziemy zgięci niczym scyzoryk, żeby opór powietrza był przy wysokich prędkościach jak najmniejszy – zwraca uwagę Zbigniew Krysiak.
DLA KOGO?
Latem polscy zawodnicy, jeśli akurat nie wyjeżdżają za granicę na czynne lodowe areny, trenują jazdę na rolkach, a ważnym elementem treningu jest ponadto jazda na rowerze. Trudno o dobre wyniki sportowe bez konsekwencji i wytrzymałości, bo wyczynowe łyżwiarstwo szybkie wiąże się z dużym wysiłkiem. Zbigniew Krysiak podaje przykład Norberta Piekielnego, byłego kolarza i lekkoatlety, który kilka lat temu jako zupełny laik zakochał się w łyżwiarstwie. Jego odkrywcą był Wiesław Kmiecik, który zauważył niezwykłą kondycję młodego człowieka. Będąc pod okiem Kmiecika, Piekielny po roku trenowania pobił w 2021 r. ustanowiony w roku 1985 rekord Polski w dystansie przejechanym w godzinę (dawniej wynosił on 88,5 okrążenia toru łyżwiarskiego, a Piekielny przebił go o 4,5 okrążenia). W 2022 r. zdobył zaś srebrne i brązowe medale na mistrzostwach Polski (dystanse 10 tys. m oraz 5 tys. m). – Piekielny zrekompensował braki w technice niebywałą odpornością i konsekwencją – twierdzi Krysiak. Dealer zna osobiście tego zawodnika i przyznaje, że ma ogromną satysfakcję z tego, że jako amator może jeździć z najlepszymi sportowcami w kraju. – Znamy się, rozmawiamy, wspólnie jeździmy i to mnie mentalnie odmładza – uważa 70-letni dealer. Jak przekonują Zbigniew Krysiak i Wiesław Kmiecik, nawet osoba starsza, jeśli jest wciąż w dobrej formie fizycznej i będzie mocno zaangażowana, ma szansę rozpocząć przygodę z łyżwiarstwem szybkim.

ZBIGNIEW KRYSIAK
prezes firmy Aspol, dealerstwa marki
Kia oraz ASO SsangYonga z Tomaszowa
Mazowieckiego




