Aktualności

Produkcyjne nadwyżki w Europie

Z raportu międzynarodowego banku inwestycyjnego Jefferies wynika, że niektóre z marek obecnych na Starym Kontynencie zmagają się z nadmiarem mocy przerobowych w swoich fabrykach. Ogólna sytuacja branży pozostaje jednak nie najgorsza.

Swego czasu CLEPA, czyli Europejskie Stowarzyszenie Dostawców Motoryzacyjnych, oceniła, że granica bezpieczeństwa w przypadku wskaźnika wykorzystania mocy produkcyjnych zakładów samochodowych wynosi około 80 proc. Gdyby kierować się tymi zaleceniami, kondycję sektora automotive w Europie na podstawie danych Jefferies opublikowanych przez Automotive News należałoby określić mianem „zdrowej”, choć wiele zależałoby tu od konkretnego producenta.

O ile bowiem 5-letnia średnia dla ogółu branży wynosi 84 proc., nie brakuje marek, które funkcjonują poniżej progu bezpieczeństwa. W najtrudniejszej sytuacji miałby znajdować się Ford, który w badanym okresie wykorzystywał swoje zakłady produkcyjne w zaledwie 72 proc. Poniżej 80 proc. funkcjonowały w ostatnim czasie również regionalne placówki Nissana (77 proc.) oraz Stellantisa (78 proc.). Według szacunków Jefferies nadwyżka mocy przerobowych włosko-francuskiego giganta waha się od 850 tys. do nawet 1,45 mln szt. w Europie.

Nieco lepiej wiodło się dwóm przedstawicielom segmentu premium – Volvo i Mercedesowi z identyczną średnią rzędu 81 proc. Pozostali czołowi rynkowi gracze, czyli Toyota, Hyundai, BMW, Volkswagen oraz Renault, powodów do zmartwień raczej nie mają, choć analitycy zwracają uwagę na fakt, że gorsze wskaźniki produktywności w przypadku VW Group uzyskały placówki operujące na wysokich kosztach: niemieckie zakłady w Hanowerze oraz Stuttgarcie, a także, co ciekawe, polska fabryka w Poznaniu. Liderem zestawienia zostało natomiast Renault, wykorzystując swoje moce produkcyjne w 90 proc.

Na koniec kilka słów o chińskich markach. Według Jefferies obecny, oscylujący wokół 5 proc., udział w sprzedaży producentów zza Wielkiego Muru jest nadal zbyt niski, by uzasadniać inwestycje w lokalną produkcję. Jednocześnie firma ocenia, że do 2028 r. brandy z Chin będą odpowiadały za blisko 6 proc. pojazdów wytwarzanych na miejscu, co przełożyłoby się na około 860 tys. szt. – w dużej mierze za sprawą BYD oraz Chery. Warto mieć jednak z tyłu głowy, że w przypadku Chińczyków długoterminowe prognozy bywały w przeszłości zawodne – nie inaczej może być także i tym razem.

Fot. volkswagen-newsroom.com

Skontaktuj się z autorem
Redakcja
Linkedin
REKLAMA
Zobacz również
Aktualności
BYD z planem podwojenia sieci sprzedaży w Europie
Redakcja
17/11/2025
Aktualności
Europejski rynek aut używanych ma się dobrze
Redakcja
14/11/2025
Aktualności
Neijuan – Chiny dochodzą do ściany?
Redakcja
13/11/2025
Miesięcznik Dealer
Jedyne na rynku pismo poświęcone w 100 proc. tematyce zarządzania autoryzowaną stacją dealerską. Od ponad 12 lat inspirujemy właścicieli, menedżerów i szefów poszczególnych działów dealerstw samochodów.